(...) Zawsze byłem wielkim buntownikiem. Zaciętość i agresja tak mnie opanowały, że gdy coś mi się nie podobało, bez zastanowienia reagowałem złością, wybuchem ? mogłem np. kogoś skopać, przewrócić, albo rzucić się na szybę. Nie zastanawiałem się nad konsekwencjami swoich czynów. Miałem pewne zasady i je stosowałem - nie interesowało mnie, że może ktoś mi się zrewanżuje i mnie pobije, po prostu robiłem to, co dyktowała mi moja niepokorna natura. Dlatego w każdym więzieniu miałem wiele starć z funkcjonariuszami. Kiedy w 1993 roku siedziałem w areszcie na Świebodzkiej we Wrocławiu, puściłem raz straszną wiązankę do funkcjonariusza. Facet wściekł się i zadzwonił po atandę, ale nie powiedział mi o tym, tylko kazał iść do wychowawcy. Gdy szedłem przez korytarz, przyczajeni żołnierze wciągnęli mnie do pustej celi i tam mnie potwornie skopali. Kiedy później zobaczyli, w jakim jestem stanie, sami się wystraszyli i nie wiedzieli, co mają ze mną zrobić. Wzięli mnie na `dźwięki`, żeby nikt nie zobaczył, jak wyglądam, i wezwali lekarza. Kazał mnie zawieźć do szpitala, gdyż stwierdził, że jest ze mną bardzo źle. Cały byłem potwornie obolały, ale najbardziej dokuczało mi oko. W szpitalu lekarze przerazili się gdy zobaczyli, jak ono wygląda. Oczywiście nie wierzyli, że tak mnie pobito w areszcie. Pozszywali mi oko i na dwa dni pozostawili w szpitalu pod konwojem, a potem przywieźli mnie z powrotem do więzienia. Szybko jednak okazało się, że mój narząd wzroku bardzo ucierpiał. Zostałem przeniesiony do szpitala więziennego w Bytomiu, a stamtąd do centrum onkologii w Gliwicach. Po różnych badaniach lekarze orzekli, iż w oku rozwinął się nowotwór. Po tej wiadomości odechciało mi się żyć. Gdy wróciłem do szpitala więziennego w Bytomiu, rozpacz doprowadziła mnie znów do szału i autoagresji: zdemolowałem celę i rzuciłem się na szyby, przy czym oczywiście cały się pokaleczyłem. Od tamtego czasu zacząłem ponownie podejmować próby samobójcze. Strażnicy nie radzili sobie ze mną, bali się, że się zabiję, więc ciągle brali mnie na `dźwięki`. W Bytomiu sprawiałem wiele problemów, więc chciano mnie się czym prędzej pozbyć. Przewieziono mnie do aresztu śledczego we Wrocławiu, a następnie do więzieniana ulicy Kleczkowskiej, skąd dowożono mnie na leczenie do szpitala w Bytomiu.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
"Szukałam w życiu szczęścia. Wyruszałam w podróż po drogach dobrze oznakowanych i prowadzących ? jak mi się wydawało - we właściwym kierunku. Kiedy okazywało się, że te wydeptane trakty w rzeczywistości są bezdusznym pustkowiem, zaczęłam szukać dziewiczych ścieżek, przez które przedzierałam się wbrew woli i chęci innych ludzi. Ostrzegano mnie, że źle skończę, a ja organizowałam następną wyprawę do Ameryki Południowej, Afryki czy Azji. Wiele razy rzeczywiście byłam bliska utonięcia w trzęsawiskach i bagnach dżungli amazońskiej i życiowych pułapek takich jak narkotyki, alkohol, anoreksja, bulimia, samotność czy przemoc. Ale zawsze w ostatniej chwili ratował mnie wewnętrzny głos, który zaczynał krzyczeć, że przecież nie tego szukałam i nie o to mi chodziło. Nie chciałam kończyć nieszczęśliwie jako bohaterka tragedii.Chciałam żyć i być szczęśliwa. Powracałam więc do przerwanej podróży przez rzeczywistość i wyruszałam na kolejny koniec świata, żeby na nowo próbować znaleźć drogę we właściwym kierunku. Gdybym wiedziała dokładnie czego szukam albo jakie pytania powinnam zadać spotykanym po drodze ludziom, być może byłoby mi łatwiej. Ja tylko czułam, że powinno być inaczej, że życie nie może być beznadziejnym splotem okoliczności, w których człowiek jest bezradnym więźniem. I rzeczywiście. Odkryłam kilka ważnych rzeczy, o których nikt mi nigdy nie powiedział. Musiałam sama sparzyć się wiele razy, żeby je zrozumieć. Dlatego postanowiłam o nich napisać.Nauczyłam się pokonywać trudności i rozwiązywać problemy. Metodą prób i błędów odkryłam wreszcie jak sobie radzić i co w życiu jest najważniejsze. Ułożyłam swoje życie tak, że jestem szczęśliwa. Ta książka opowiada o tym, jak szukałam właściwej drogi i jak ją odnalazłam. Mam nadzieję, że pomoże Wam odnaleźć siebie i swoje miejsce w świecie." - ze strony wydawcy.
UWAGI:
Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Wybitna pianistka, laureatka międzynarodowych konkursów w Warszawie, Berlinie, Bolzano i Rio de Janeiro, koncertowała na wszystkich kontynentach oprócz Afryki. Odsłania w swoim pamiętniku kulisy zawodu artystycznego, opisuje znajomość ze słynnymi ludźmi i ciekawe zakątki świata.
UWAGI:
Oznaczenia odpowiedzialności: Lidia Grychtołówna ; opracowanie tekstu Janusz Ekiert.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni