Furie Hitlera to historia "moralnie straconego pokolenia" kobiet, które urodziły się w Niemczech po pierwszej wojnie światowej - w kraju targanym niepokojami i zmagającym się z poczuciem klęski. Kobiet, które w młodości dały się porwać nacjonalistycznym ideom ruchu narodowosocjalistycznego, niosącym Niemcom polityczne przebudzenie, które popchnęło ich na wschód w poszukiwaniu nowego Lebensraum. Dla wielu tych kobiet - pielęgniarek, nauczycielek, sekretarek, żon i kochanek - rozszerzające się imperium stało się czymś na kształt "Dzikiego Wschodu", niebezpiecznego, ale stwarzającego nowe szanse: na kariery i małżeństwa. Wyruszając na front, nie wyobrażały sobie jednak, czego będą świadkami i w czym będą uczestniczyć.Efektem wieloletnich badań oraz dziesiątek rozmów przeprowadzonych przez Wendy Lower są niepodważalne dowody na to, że kobiety te nie były tylko"morderczyniami zza biurka" ani wsparciem dla działających na froncie mężczyzn. Badaczka konfrontuje czytelnika z okrutną wizją "furii Hitlera", które z zaangażowaniem uczestniczyły w grabieżach, znęcały się nad Żydami w gettach w Polsce, na Ukrainie i Białorusi oraz brały udział w masowych egzekucjach. Badania Wendy Lower na temat roli niemieckich kobiet na okupowanych przez Trzecią Rzeszę ziemiach wschodnich zmieniają historię.""Furie Hitlera" będą czytane i pamiętane jako punkt zwrotny w badaniach nad kobietami i badaniach nad Zagładą." Timothy Snyder, autor książki "Skrwawione ziemie"""Furie Hitlera" to pierwsza książka śledząca biografie poszczególnych kobiet, których młodzieńcza żarliwość, lojalność wobec Führera, ambicje i rasizm zaprowadziły do najkrwawszych miejsc w okupowanej przez Niemcy Europie. Czerpiąc z niezwykle bogatych materiałów źródłowych, Wendy Lower włącza sprawczynie i wspólniczki zbrodni w historię społeczną Trzeciej Rzeszy. Uwydatnia ich miejsce w powojennej pamięci Niemców żyjących w obu państwach niemieckich, która dotychczas pozostawała niewykorzystana." Claudia Koonz, autorka książki "Mothers in the Fatherland"""Furie Hitlera" to od dawna potrzebny, znakomity dodatek do historii Zagłady. Zbyt długo pomijano rolę kobiet aktywnie uczestniczących w "ostatecznym rozwiązaniu". Ważna, zaskakująca książka Wendy Lower naprawia ten błąd. To istotne uzupełnienie służące zrozumieniu roli zwykłych Niemców w ludobójstwie prowadzonym przez Trzecią Rzeszę." Deborah Lipstadt, autorka książki "Proces Eichmanna""Lower odchodzi od wąskiego potraktowania tematu i skupienia się na kilku tysiącach strażniczek obozów koncentracyjnych, dotychczas będących głównym przedmiotem badań nad winą kobiet w nazistowskich zbrodniach, i wskazuje, że przedstawicielki kilku zawodów - pielęgniarki, pracownice socjalne, nauczycielki, urzędniczki - oraz członkinie rodzin w sumie w liczbie niemal półtora miliona osób wyjechały na okupowany przez Niemców Wschód i znalazły się na terenach, gdzie bez reszty panował nazistowski horror. Opowiadając o życiu poszczególnych osób, Lower przedstawia cały wachlarz różnych dróg kariery zawodowej i sposobów postępowania. Ta książka doskonale łączy badania nad płcią kulturową z podkreśleniem indywidualnych doświadczeń." Christopher R. Browning, autor książek "Pamięć przetrwania. Nazistowski obóz pracy oczami więźniów" oraz "Zwykli ludzie. 101. Policyjny Batalion Rezerwy i ’ostateczne rozwiązanie’ w Polsce""Wirtuozerskie osiągnięcie naukowe." "Kirkus Revievs""Lower rzuca trochę pożądanego światła na ten aspekt drugiej wojny światowej, który przez dekady pozostawał w cieniu. Ta zaskakująca i mocno niepokojąca książka to upragnione uzupełnienie literatury dotyczącej Holokaustu." "Booklist"
UWAGI:
Indeks. Oznaczenia odpowiedzialności: Wendy Lower ; przeł. Barbara Gadomska.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Pod koniec stycznia 1959 roku grupa turystów, głównie studentów i absolwentów Politechniki Uralskiej, postanowiła uczcić kolejny zjazd KPZR zdobyciem góry Otorten w Uralu Północnym. Wyprawa zakończyła się tragicznie i w wyjątkowo zdumiewających okolicznościach. Obozujący na zboczu turyści rozcięli swój namiot, wybiegli w uralską noc, rozpalili ognisko. Nikt nie przeżył nocy - niektórzy zmarli z powodu hipotermii, u innych znaleziono liczne urazy, ślady krwotoku z nosa, sporych rozmiarów sińce na twarzy, złamania. Do dziś nikt nie wyjaśnił tej sprawy, a samo śledztwo z 1959 roku było równie zagadkowe, jak tragedia. Prokurator zamknął je nagle, a w sprawozdaniu napisał, że przyczyną śmierci turystów była "potężna siła". Dziś w Rosji badaniem tej sprawy zajmuje się kilkanaście tysięcy osób, w tym Fundacja Pamięci Grupy Diatłowa. Napisano na ten temat kilkanaście książek, nakręcono filmy dokumentalne, opublikowano tysiące artykułów. Co roku w rocznicę wydarzenia na Uniwersytecie Uralskim odbywa się konferencja poświęcona pamięci ofiar. Tajemnicza śmierć dziewięciorga turystów i niespodziewanie zakończone dochodzenie to idealny punkt wyjścia do snucia teorii spiskowych. Ale Alice Lugen poszła w zupełnie inną stronę. Historia wyprawy służy jej do opowiedzenia o biurokratycznym chaosie, zimnowojennej histerii i zakulisowych politycznych rozgrywkach. Zamiast horroru z paranormalnym tłem dostajemy biurokratyczny thriller, który nie przypadkiem przywołuje na myśl głośny serial o tragedii w Czarnobylu.
UWAGI:
Bibliografia na stronach 249-260. Oznaczenia odpowiedzialności: Alice Lugen.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Gorgonowa - najczarniejszy charakter II Rzeczpospolitej. Skazana za mord na siedemnastoletniej Lusi, którego miała dokonać grudniowej nocy 1931 roku. Po latach osiemdziesięciopięcioletnia "córka morderczyni" Ewa podjęła walkę o uniewinnienie matki. Podrzucała nowe tropy, a w mediach kolejny raz pojawiło się pytanie, czy Gorgonowa zabiła Lusię.
Cezary Łazarewicz powraca do najsłynniejszego poszlakowego procesu II RP nie tylko po to, żeby drobiazgowo zrekonstruować okoliczności samej zbrodni, ale przede wszystkim, żeby sportretować epokę. Sprawa Gorgonowej jest soczewką, w której skupia się całe społeczeństwo: żądna krwi ulica, prowincjonalni policjanci, słynni oratorzy, postępowo dziennikarka z Warszawy, redakcje wielkich gazet, drukujące na wyprzódki relacje z sali sądowej. I w tym wszystkim tajemnicza czarnowłosa kobieta z Bałkanów, która może zabiła, a może nie. [JACEK DEHNEL]
UWAGI:
Bibliografia na stronach 235-[238]. Oznaczenia odpowiedzialności: Cezary Łazarewicz.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
"Ludzie o miedzianym czole, utożsamiający milicję z władzą, postanowili poświęcić prawdę dla swoich doraźnych korzyści, skompromitować wymiar sprawiedliwości w Polsce cynicznymi manipulacjami, które będą kiedyś książkowym przykładem niesprawiedliwości" - to słowa matki Grzegorza Przemyka, świeżo upieczonego maturzysty, który w maju 1983 roku został śmiertelnie pobity przez milicję. W czasie śledztwa i rozprawy władze PRL za wszelką ceną starały się odwrócić uwagę od milicjantów, próbując przerzucić odpowiedzialność na sanitariuszy i leka
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Belfast przyciąga turystów, ale mało kto wie, że w tym mieście przeszłość dzieje się teraz. Tu słowo "kłopoty" ma zupełnie inne znaczenie, a to, jak wymawiasz "h", ze stuprocentową dokładnością określa twoje wyznanie. Belfast to miasto paradoksów. Ludzi, których jedyną winą było to, że urodzili się w złym miejscu o złym czasie. Którzy przeżyli zamachy bombowe, widzieli, jak giną ich bliscy, a być może sami zabijali. Wreszcie mają pokój - ale płacą za niego wysoką cenę, bo muszą patrzeć na katów, którzy żyją tuż obok. Na szczęście miasto jest podzielone dziewięćdziesięcioma dziewięcioma ścianami pokoju, dzięki którym wszyscy mają trochę wytchnienia - ale i wciąż odczuwają strach.
"Witajcie w Belfaście. Życie tu wymaga dodatkowych kompetencji. Trzeba koniecznie znać republikańską i protestancką topografię, drażliwe tematy oraz godziny otwarcia bram w murach pokoju, które dzielą miasto, by nie wybuchło. Nie znajdziecie lepszego przewodnika niż Aleksandra Łojek. Mieszka tu, ma przyjaciół po obu stronach muru, patrzy na miasto z czułością i przenikliwie. Świetna książka." [Ewa Winnicka]
UWAGI:
Bibliogr. s. 181-[183].
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Szły do pracy, kiedy miały po kilkanaście lat, i od tego momentu rytm ich życia wyznaczał tykający zegarek, w takt którego prządka musiała chodzić "jak koń w kieracie", a całość żywota dzieliła się na trzy etapy: fabrykę, szpital, cmentarz. Nisko opłacane, wykorzystywane przez majstrów i właścicieli, przedwcześnie postarzałe. Marta Madejska próbuje zrozumieć nie tylko swoje bohaterki, ale także "miasto bez historii". Z pytań o przeszłość zrodziła się opowieść o "fabrycznych dziewczynach", bez których nie byłoby wielkich fortun, okazałych łódzkich pałaców ani odbudowanego łódzkiego przemysłu po II wojnie światowej.
UWAGI:
Bibliografia na stronach 335-345. Oznaczenia odpowiedzialności: Marta Madejska.
DOSTĘPNOŚĆ:
Została wypożyczona Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
"Gdyby Pan Bóg dzisiaj wygnał Ewę z raju, rzuciłby na nią przekleństwo: Będziesz dzieci rodziła jako prządka!". Te słowa pochodzą z artykułu Marii Przedborskiej "Robotnica łódzka w świetle faktów i wspomnień" zamieszczonego w "Głosie Porannym" z 1938 roku, ale przekleństwo to unosi się nad wszystkimi bohaterkami tej książki i wszystkimi kobietami, które pracowały w łódzkich fabrykach.Szły do pracy, kiedy miały po kilkanaście lat, i od tego momentu rytm ich życia wyznaczał tykający zegarek, w takt którego prządka musiała chodzić "jak koń w kieracie", a całość żywota dzieliła się na trzy etapy: fabrykę, szpital, cmentarz. Nisko opłacane, wykorzystywane przez majstrów i właścicieli, przedwcześnie postarzałe. Dola łódzkich włókniarek stała się jednak siłą napędową zmian. Praca kobiet spowodowała przewrót, wymuszając wprowadzanie nowych przepisów i wywołując rewolucję obyczajową.Do tej pory jednak nikt nie próbował dowiedzieć się, kim były, skąd przybywały i dlaczego zostawały w mieście, w którym wcale nie odnajdywały szczęścia. Marta Madejska próbuje zrozumieć nie tylko swoje bohaterki, ale także "miasto bez historii". Z pytań o przeszłość zrodziła się opowieść o "fabrycznych dziewczynach", bez których nie byłoby wielkich fortun, okazałych łódzkich pałaców ani odbudowanego łódzkiego przemysłu po II wojnie światowej. Zmieniali się właściciele fabryk, zmieniał się klimat polityczny, zmieniały się dekoracje, ale jedno pozostawało bez zmian - nadludzki wysiłek tysięcy kobiet.
UWAGI:
Bibliografia, filmografia, netografia na stronach 335-345. Oznaczenia odpowiedzialności: Marta Madejska.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni