Zabawna i mądra życiowo książeczka arcymistrza błyskotliwej puenty to tyleż opowieść o mieście, którego już nie ma, co zdumiewający portret jego. dzisiejszych mieszkańców i dygresje jak z najbardziej aktualnych felietonów!Antoni Słonimski (1895-1976) kochał Warszawę miłością absolutną, choć nie bezkrytyczną. Tu się urodził i umarł, po wybuchu wojny opuścił miasto na dwanaście lat, wrócił w roku 1951. W jego "Wspomnieniach" anegdota goni anegdotę, a nad wszystkim unosi się przewrotny duch przedwojennej Warszawy: biedny, bogaty, pachnący, cuchnący, wielokulturowy i niepowtarzalny.Antoni Słonimski - poeta, mistrz felietonu i gawędy - był zakochany w Warszawie. Tak jak Bolesław Prus i Stefan Wiechecki "Wiech".Niech dzisiejsi warszawiacy poznają tę piękną książeczkę mojego wspaniałego szefa - warszawiaka rogatego, który pisał o swoim mieście zdumą i czułością.Adam MichnikAntoni Słonimski potrafi znaleźć historię na każdą okazję i spuentować nią każdy temat. W tym uroczym tekście poznajemy go równieżjako surowego dozorcę dbającego o dobro miasta.Sylwia ChutnikJeśli o każdym mieście sprzed stu lat można powiedzieć, że nie istnieje - to Warszawa ówczesna, ze względu na swoją historię, nie istnieje w dwójnasób.I tym cenniejsze są świadectwa takie jak ta błyskotliwa, bardzo osobista książeczka będąca dokumentem odmalowującymobraz znacznie mniej idylliczny niż ten z frazesów o przedwojennej Warszawiejako "Paryżu północy", ale nadzwyczaj ciekawy.Jacek Dehnel
UWAGI:
Oznaczenia odpowiedzialności: Antoni Słonimski.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
"Zapach pomarańczy" to opowieść o Zakonie Kaznodziejskim jakiej jeszcze nie było. Zostajemy wciągnięci w intrygujący i nieznany dotąd świat dominikańskich klasztorów. To nie tylko osiem wieków niezwykłej duchowości, ale także charakterystycznego poczucia humoru, który należy do głównych znaków rozpoznawczych braci świętego Dominika.Autorzy podjęli się szalonego ryzyka. Co w końcu myśleć o setce anegdot, które nie zawsze przedstawiają zakonników w pozytywnym świetle? Jak przejść spokojnie obok dominikanów planujących na siebie zamachy, gnębiących jezuitów, podszywających się pod paulinów, uzdrawiających okładami z ziemniaków, eksperymentujących z kwasem azotowym czy zapraszających do swoich klasztorów kryminalistów? A może jednak kryje się w tym uroczy podstęp dominikańskiej radości? Czy istnieje lepszy sposób, by opowiedzieć o pięknie życia, niż sięgnięcie do jednej z Boskich cech, jaką jest poczucie humoru?
UWAGI:
Bibliogr. s. 219-222.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni